*Był już późny wieczór. Trójka mężczyzn jednak nie spała i siedziała cicho w pokoju kapłana Vyrondaime. W końcu Roindu odezwał się mówiąc* Przyjaciele, zgłosiliście się do zadania tak trudnego, jak jeszcze nigdy nie robiliście. Wasze wypowiedzi muszą być z klasą, zaś długość ich musi być odpowiednia. Nie piszcie mi po 2-3 linijki dobrze? *Uśmiechnął się spokojnie po czym mówił dalej* Macie za zadanie udać się do szponiastych dolin by zebrać ludzi w nasze szeregi. Potrzeba nam w tych ciężkich czasach ludzi do wojny z Cieniem, rośniemy w siłę panowie. Droga wasza będzie naznaczona różnymi przeciwnościami losu, łotrów, rozbójników.. Musicie współpracować! *Położył rękę na ramieniu kapłana potem na ramieniu Haolda* Liczę na was przyjaciele. Niech Urlyk was prowadzi.. Ruszajcie.
*Uśmiechnął się* Zatem ruszamy za chwilę... *Zabrał jakieś manatki, ekwipunek i zmówił modlitwę do Ulryka* Teraz jeszcze ty się przygotuj *Wyszli z pokoju*
*Wziął swój łuk i sztylet, do torby wsadził parę mikstur jeszcze nakarmił swojego małego towarzysza Dinga*Masz jedz*Po czym wyszedł z pokoju*
*Ruszyli oni zapewne do stajni gdzie konie na nich już czekały. Takie informację przynajmniej otrzymał Vyrondaime. I nie otrzymał ich złych. Stały tam dwa osiodłane konie. Miały juki z pożywieniem oraz bukłaki z wodą. Obaj na nie wsiedli i ruszyli przez otwarta bramę. Kierując się tak jaki dostali rozkaz na północ. Do szponiastej doliny było kilka tygodni pieszo, końmi mogło im to zając nie cały tydzień bez żadnych komplikacji. Lecz niestety nie tym razem. Za nimi za raz gdy tylko wyruszyli podążał mały oddział rabusiów.*
Offline
Kapłan
*Obejrzał się za siebie* Kim oni są? Czego chcą? *Po chwili armia jego druidów/kruków ruszyła na najeźdźców* No, to chyba mamy ich z głowy...
Offline
Ruszyli obaj dalej, druidzi zatrzymali barbarzyńców na tyle że gdy obaj przyjaciele oddalili się na tyle druidzi zniknęli a Barby straciły ślad ich. Obaj podążali dalej drogą na północ ku dolinie. Po drodze czekała na nich kolejna niespodzianka. Mroczne bóstwo. Oj tak.. nie było to najlepsze spotkanie gdy do niego dotarli.*
Offline
Kapłan
*Począł czynić znaki rękoma* Wiedziałem, że nie trzeba było załatwić ich ognistą kulą... *Począł wzywać bóstwo* Arrehanie przybywaj!
Offline
*Vyr czarował, i nawet dobrze, udało mu się to za pierwszym razem. Dość potężnym druidem był to fakt lepiej mu w drogę nie wchodzić. Strzały z łuku niestety nic nie dały. Mroczne bóstwo rozwścieczone uderzyło w Haolda który odleciał na pobliskie drzewo lekko zemdlony. Ale przytomności nie stracił. *
Offline
Kapłan
*Kiedy tylko przyzwał boga spuścił go w władz i pognał ku przyjacielowi. Wolał zostawić walkę komuś innemu, a on sam zaczął leczyć przyjaciela* Tu tu zostań, to nie dla ciebie walka...
Offline
W sumie za nim "bóg" został przyzwany i towarzysz Haolda poleciał obok niego, lecz ten bardziej wytrwały podszedł od razu do kompana i powiedział parę rzeczy. Mroczne bóstwo wystrzeliło jakiś niebezpieczny pocisk w kierunku stwora przyzwanego przez Vyra, i mało brakowało jakby ów dostał. Rozwścieczony ruszył na mroczne bóstwo z miecze w górze. Bum i po sprawie. &^^& *
//Mogę? Żaden stwór zobacz kto to Arrahan...//
Offline
Kapłan
*Obejrzał się za siebie* Nie ma to jak pomoc... Ale nie będę nadużywał potęg boskich. *Obrócił się do kompana i zaczął opatrywać mu rany* Zostańmy tu, muszę mieć łączność z magami, a i druidzi nas dogonią... Poza tym nie przydasz mi się martwy *Śmiech*
Offline
Arrahan walczył z Bóstwem co zajęło ich na tak długo że obaj mężczyźni mogli udać się dalej. W sumie i bóstwo i Arrahan mieli wyrównane szanse. Vyr, opatrzywszy rany kompana musiał coś orzec. To on w końcu przewodniczył grupie*
Offline
Kapłan
*Wściekł się wspominając* Trzeba było słuchać Mistrza... Nie trzeba było lekceważyć jego wiedzy, to nie będzie proste... *Padł omdlały*
Offline
Podszedł do przyjaciela mówiąc do niego*Vyr!Vyr!*Domyślił sie ,że Vyr jest nieprzytomny chcąc zrobic mu zimmny okład wysperał jakomś szmate i chciał udać się do rzeki pomyślał sobie*Nie mogę tu przecież go zostawić.*Zastanawiał sie czy pójść do rzeki uznał ,że*Ta rzeka nie jest tak daleko pewnie zaraz wróce*Pomyślał i udał się czym prędzej do rzeki.Co było dalej?*
Ostatnio edytowany przez Haold (2009-04-30 19:50:11)
Offline